poniedziałek, 18 lutego 2013

04. You can't stop it screaming out

Po otworzeniu oczu widziałam tylko ciemność. Było duszno. Małe pomieszczenie. Długość była niewiele większa od mojego wzrostu. Ciasno, duszno, ciemno. Zaczęłam walić rękoma w niski sufit. Krzyczałam dławiąc się własnymi łzami. Nikt mnie nie słyszy. Nie chciałam się poddać. Pukałam w ściany co sił. Powoli zaczynało mi brakować powietrza. To rzeczywiście koniec. Zamknęłam oczy i próbowałam spowolnić oddech. Po jakimś czasie usłyszałam trzask.
-Halo?! Jest tam ktoś?!-znowu zaczęłam krzyczeć. Nie doczekałam się odpowiedzi. Cisza.
Chrupnięcia robiły się coraz głośniejsze. Przez szpary w ścianie widziałam światło. Sufit zaczął drgać. Po chwili trafiło mnie ostre światło. Ktoś mnie wyciągnął i objął. Słyszałam westchnięcia. Nie wiem do kogo należały. Po chwili zauważyłam zarys twarzy, męskiej twarzy. Duże błękitne oczy. Całe błyszczące, jakby miał zamiar płakać.
-Insanity, słyszysz mnie?-spytał odgarniając moje włosy z twarzy.
-Cam?-szepnęłam.
-Mhm.-jeszcze mocniej mnie przytulił. Podniósł mnie i zaczął nieść.-Wszystko ci wyjaśnie na miejscu.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.

***

Obudziłam się w cudzym łóżku. Czerwona pościel. Obok siedział Cam.
-Cześć.-uśmiechnął się.
-Co się stało?-spytałam podnosząc się gwałtownie.
-Po tym jak odłączyłem cię od kroplówki w szpitalu, nie chciałaś się obudzić. Czekałem ale nic nie nastąpiło. Poinformowałem twoich rodziców. Na drugi dzień, czyli dzisiaj urządzili pogrzeb. Długi czas po zakopaniu trumny się ocknęłaś. Słyszałem stukanie siedząc obok. Nikt nie chciał mi pomóc cię odkopać, więc musiałem to zrobić sam. Nie chcieli mi uwierzyć. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem gdy zobaczyłem cie żywą.-uśmiechnął się szeroko.-Zabrałem cię do mojego domu, żebyś odpoczęła.
-A co z moimi rodzicami?-spytałam.
-No z nimi to właśnie jest problem...-z jego twarzy znikł uśmiech.
-Jaki?-nieco się przeraziłam.
-No bo oni... Oni... Bardzo się przejeli twoją śmiercią, aż za bardzo...
-Cam, mów jaśniej.
-Nie znieśli tego faktu.-złapał mnie za ręce.-Popełnili samobójstwo.-powiedział cicho.
-Że co?-strasznie się zdziwiłam-Nie, nie, nie. To niemożliwe!-podniosłam się z łóżka.-Nie mogli.-oparłam się o ściane i zsunęłam na podłoge.-Nie mogli by czegoś takiego zrobić.-po twarzy spłynęły mi łzy. Cam podszedł do mnie i usiadł obok.-Nie wierze. Nie wierze!-objął mnie, a ja się w niego wtuliłam.-Nie chce żeby to była prawda.-łkałam.
-Nikt nie chce żeby to było prawdą. Ale mogę ci obiecać że będzie dobrze. Poradzimy sobie.-lekko się uśmiechnął. Ryczałam w niebo głosy. Jeszcze nigdy tak nie cierpiałam. Nadal nie mogę w to uwierzyć.-Wiem jak bardzo ich kochasz. Pamiętaj że oni ciebie też, a nawet bardziej.
-Cam...-podniosłam głowe żeby spojrzeć mu w oczy.
-Hm?
-Dziękuje.

3 komentarze:

  1. Może i trochę się czeka na rozdział, ale warto ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie piszesz. Widać, że masz dużą wyobraźnię. Jestem ciekawa kolejnych notek. Zapraszam na mojego bloga http://dwaswiatymartina.blogspot.com/ mam nadzieję, że się nie gniewasz za spam :>

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

http://ask.fm/Testrale

Translate