niedziela, 27 stycznia 2013

03. Life fell out of my pocket Memories, Plans.

Noc spędziłam w szkole. Okrążyłam budynek ze sto razy. Przeglądałam klasy. Czekałam na Cama. Za 15 minut rozpocznie się pierwsza lekcja. Patrzyłam na ludzi. Zwykłe żyjące nastolatki. Pogrążałam się w smutku, który przeradzał się w wściekłość. Jak ktoś mógł mnie zabić?
Zobaczyłam stojącego w drzwiach Cama. Odwrócił się i szedł dalej korytarzem. Ruszyłam za nim. Stanął przy szafce 69. Otworzył ją w błyskawicznym tempie. Podeszłam do niego.
-Cześć.-powiedział zauważając mnie.
-Hej.-uśmiechnęłam się.
-Wymyśliłaś coś?-spytał szukając czegoś w szafce.
-Nie.-uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-A ja tak.
-Serio? Co takiego? Opowiadaj.-w tym momencie zabrzmiał dzwonek.
-Powiem ci na lekcji.-zamknął szafkę i powędrował na lekcję.
W środku czekała nas historia. Usiadłam na ławce obok Cama. Nauczyciel kazał robić notatki. Wszyscy otworzyli zeszyty. Cam w zeszyt włożył kartkę. Zaczął coś pisać, ale to nie było to co dyktował nauczyciel. Spojrzał na mnie i ponownie na kartkę, i tak jeszcze raz. Stanęłam nad nim i śledziłam jego pismo.
Utknęłaś pomiędzy światami, to znaczy że jest możliwość że jeszcze żyjesz. Może da się cie uratować.
-Jak?-spytałam.
Musimy znaleźć twoje ciało.
-Kto wie gdzie ja teraz jestem?
Nie wiem :(
-Lepiej pisz notatki, bo jeszcze przeze mnie nie zdasz.-wymusiłam uśmiech. Uśmiechnął się i zaczął pisać notatkę w zeszycie.
Po dzwonku zaproszono uczniów na salę gimnastyczną, gdzie miało się odbyć omówienie zasad bezpieczeństwa czy coś w tym rodzaju. Usiadłam obok Cama na jednej z wielu ławek. Na środek sceny wyszedł wysoki łysy mężczyzna. Na oko miał około trzydziestki. Po chwili uderzyło mnie wspomnienie. Mężczyzna, pistolet, strzykawka, ból, śmierć. To on.
-Cam. Cam.-powtarzałam cicho.
-Co się dzieje?-spytał szepcąc.
-Ten mężczyzna. To on. To on mnie zabił. Jestem tego pewna.-czułam że oczy robią się wilgotne.
-Na pewno to on?
-Tak.-zobaczyłam jak Cam wstaje z miejsca i udaje sie do wyjścia.
-Gdzie idziesz?-spytałam dotrzymując mu kroku. Nie otrzymałam odpowiedzi.-Cam?-wyszliśmy na zewnątrz. Zatrzymał się przy motorze.
-Zaczekamy na niego. On nas może do ciebie zaprowadzić. To jedyna szansa Ins.-założył kask i zajął miejsce na motorze.
-Zabiję go.-poczułam jak coś się we mnie gotuje.-Zabiję go gołymi rękoma! Tylko...-zatrzymałam się na chwile.-Czemu nie mogę niczym poruszyć?-spytałam cicho.
-Możesz, ale nie umiesz.-uśmiechnął się wskazując miejsce za nim.-Usiądź. Wszystko ci wytłumaczę.-zajęłam miejsce.-Żeby coś ruszyć musisz uwierzyć.
-W co?-spytałam niecierpliwie oczekując odpowiedzi.
-Uwierz że to robisz. Że możesz to zrobić. Musisz przełamać barierę. Uwierz.-powtórzył.
Położyłam dłoń na ramieniu Cama, zamknęłam oczy żeby się skupić na uszczypnięciu. Oczyściłam umysł. Powoli zaciskałam paznokcie na jego skórze. Po długiej chwili jęknął.
-Poczułeś?-spytałam uradowana.
-Tak. Uszczypnęłaś mnie, prawda?-spytał.
-Tak. Przepraszam jeśli bardzo bolało.
-Nic nie szkodzi.-uśmiechnął się ciepło.-Spróbuj zrobić coś jeszcze.-usłyszeliśmy dźwięk jadącego samochodu. Po przyjrzeniu się mu, zauważyliśmy że na miejscu kierowcy siedzi ten mężczyzna.-Ale to później, teraz musimy jechać za nim.-objęłam go gdy ruszył. Poczułam jak jego mięśnie się napinają. Czuł to? Jak go dotknęłam?
Po długim czasie samochód się zatrzymał przed dużym budynkiem. Mężczyzna wysiadł z pojazdu i wszedł do środka budynku.
-No to idziemy.-odezwał się Cam zdejmując kask.
-Ale nie wiemy gdzie ja się znajduję.-stanęłam na chodniku
-No to cię znajdziemy.-uśmiechnął się i ruszył do środka.
Szliśmy przez długi biały korytarz. Nie było tam właściwie nikogo. W pewnym momencie Cam skręcił w prawo, wchodząc do małego pokoiku. Założył wiszący tam fartuch lekarski. Skąd on wiedział gdzie go znaleźć? Ale to nie jest teraz ważne. Ponownie powędrował tym samym korytarzem. Zaglądał do każdej sali. Nie mogliśmy znaleźć tej właściwej.
-Rozdzielmy się.-zaproponowałam.
-Dobra.
Widziałam stare babcie, ludzi w podeszłym wieku, młodzież, ale nigdzie nie było mnie. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie. Spojrzałam na ręce. Jedna dłoń mi zniknęła. Co się dzieje? Muszę znaleźć Cama.
-Cam! Cam! Gdzie jesteś?-krzyczałam. Znalazłam go w niebieskiej sali. Siedział na łóżku. Trzymał za rękę dziewczynę. 
-Cam, spójrz.-podeszłam do niego i wskazałam mu moją znikającą rękę.
-Insanity, będzie dobrze.-uśmiechnął się.
-Dobrze? Jak ma być dobrze skoro znikam?!-byłam oburzona.
-Spójrz.-wskazał na czerwonowłosą dziewczynę leżącą w łóżku.-Odłączyłem cię od kroplówki z dziwnym płynem. To pomaga.-odwrócił się w stronę ciała
Nie patrzył na mnie. Znikałam. Patrzył na zamknięte pogrążone w śnie oczy. Jego oczy błyszczały. Był taki piękny. Widziałam coraz gorzej. Czy ten plan się powiedzie? Jeśli ten płyn utrzymywał mnie przy życiu? A teraz naprawdę umrę? Nogi znikały, ręce, wszystko dookoła. Pojawiło się kłucie w sercu. To koniec. Widziałam tylko ciemność. Nie było już nic.



sobota, 12 stycznia 2013

02. feeling you near, I'll tell you everything how often I'm scared and I feel like noone

Obudziłam się wypoczęta. Po otworzeniu oczu zobaczyłam mrok. Latarnie słabo oświetlały drogę. Leżałam na drodze, ubrana w to co zeszłego dnia. Koszula była poplamiona krwią, cała lewa ręka. Nie było nikogo dookoła. Wstałam i ruszyłam chodnikiem kierując się do domu. Drzwi były otwarte na oścież. W salonie paliło się światło. Mama siedziała na kanapie wtulając się w tate. Płakała.
-Mamo.-stanęłam w drzwiach dzielących salon i korytarz-Wiem że miałam przyjść kilka godzin temu. Jednak coś mnie zatrzymało. Dobrze się czujesz?-spytałam. Nie odpowiedziała.-Wiem że się gniewasz, ale chociaż coś powiedz.-nadal cisza.-Dobranoc.-szepnęłam idąc po schodach do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Nie mogłam zasnąć.
Gdy słońce znajdywało się nad horyzontem wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Gdzie moje odbicie? Mam jakieś zwidy. Odkręcając kran moja ręka przeniknęła przez uchwyt. Co się dzieje? Spróbowałam podnieść szczoteczkę do zębów. Przez nią również przeniknęła moja dłoń. To niemożliwe! Szybko pobiegłam do sypialni rodziców.
-Mamo! Tato!-wrzasnęłam siadając obok nich na łóżku-Pomóżcie! Nie wiem co się ze mną dzieje!-chciałam potrząść mamą ale ręce zniknęły w jej ramionach. Stłumiłam krzyk w dłoniach.-Pomocy.-szepnęłam wychodząc z sypialni
Wybiegłam z domu kierując się ku szkole. Stanęłam na zatłoczonym szkolnym korytarzu. Ludzie nie zauważali mnie i wchodzili we mnie i wychodzili. Po usłyszeniu dzwonka ruszyłam na lekcję matematyki. Usiadłam na swoim miejscu. Nauczycielka wyczytywała listę obecności. Zatrzymała się na mnie.
-Insanity Hunter.-chwila ciszy-Nie ma jej? Ktoś wie czemu nie raczyła przyjść na lekcję?-spytała oczekując odpowiedzi od klasy
Spojrzałam w prawo, w sąsiedniej ławce siedział nowy. Wczoraj zapisał się do naszej szkoły. Cameron.
-Co ona wygaduje?-skierował pytanie w moją stronę
-Mówisz do mnie?-spytałam zaskoczona
-No tak.-odpowiedział wywracając oczami
-Ty mnie widzisz?-wydukałam robiąc wielkie oczy
-A co w tym trudnego?-spytał uśmiechając się
-Ty jesteś medium, czy co?-wymusiłam uśmiech
-Skąd wie... Skąd taki pomysł?-trochę się zdziwił
-Bo mnie widzisz.-szepnęłam.-Patrz.-przebiłam na wylot plecy koleżanki z naprzeciwka
-Jak ty to zrobiłaś?-zrobił wielkie oczy
-Panie Mieakelson, przeszkadzam panu w rozmowie?-podeszła do niego nauczycielka
-Nie, nie.-opuścił głowę a ona ponownie wróciła do tablicy
-Cameron, pomóż mi. Proszę.-szepnęłam czując spływającą po policzku łzę
-Pomogę.-uśmiechnął się ciepło
-Spotkajmy się w bibliotece po lekcjach. Będę na ciebie czekała.-wstałam i ruszyłam ku bibliotece przy tym przenikając kilka ścian
Po kilku godzinach czekania zauważyłam wchodzącego do pomieszczenia Camerona. Podbiegłam do niego.
-Chodźmy może gdzieś gdzie nikt nas, to znaczy mnie nie usłyszy ani nie zauważy.-powiedział cicho. Powędrowaliśmy na tyły, ukrywając się za dużą ilością regałów. Cameron usiadł na krześle wskazując miejsce obok żebym usiadła.
-Jestem pierwszą zjawą którą widzisz tylko ty?-spytałam siadając na krześle
-Kiedyś widziałem już kilka duchów.-odpowiedział
-Duchów? Jestem duchem?-przeraziłam się
-Chyba tak. Jak inaczej wyjaśnisz mi dlaczego nikt cie nie widzi i nie słyszy, i dlaczego przenikasz przez ściany?-spytał rozkładając się na krześle
-Może i jestem duchem.-pochmurniałam
-Od kiedy nim jesteś?-przysunął się bliżej mnie
Po opowiedzeniu mu historii poczuła ulgę że komuś mogłam się zwierzyć
-Cameron, boję się.-stwierdziłam cicho
-Nie bój się, pomogę ci. A tak w ogóle, to mów mi Cam.-uśmiechnął się i położył dłoń na moim ramieniu, która natychmiast wniknęła w skórę.
Na pierwszy rzut oka Cam nie wygląda na kogoś pomocnego. Raczej na przystojnego drania. Cieszę się że go mam w takiej chwili.

Obserwatorzy

http://ask.fm/Testrale

Translate